Nie można było nie zauważyć tej dziewczynki. Duże oczy i
smutne spojrzenie. Siedziała jako jedyna pośród kilkunastu chłopców, także
bezdomnych jak ona. Odkąd chodzimy do dzieci ulicy, to był pierwszy raz kiedy
zobaczyliśmy tam dziewczynkę.
Bardzo przejął nas jej los i sytuacja w której się
znajdowała. Po powrocie do domu zastanawialiśmy się, czy możemy jej w jakiś
sposób pomóc. Czy jest prawdziwym dzieckiem, które mieszka na ulicy? A może jak często tu bywa, została podstawiona
przez rodziców, po to, żeby zebrać?
W Uganda Children’s Center, ośrodku w którym pracujemy,
opowiedzieliśmy o Irene i o tym że jest na ulicy sama pośród grupy bezdomnych
chłopców. Choć UCC jest bardzo przepełnione, poprosiliśmy o zainteresowanie się
tą sprawą. Pracownicy socjalni Ośrodka powiedzieli, że rzadko zdarza się spotkać
dziewczynkę wśród grupy dzieci ulicy i zasugerowali żebyśmy ją odnaleźli i
jeszcze raz z nią porozmawiali.
Tak też zrobiliśmy. Tym razem pojechał z nami Ivan, nasz podopieczny
z projektu Ekirooto (byłe dziecko ulicy). Na szczęście udało nam się ją
odnaleźć, a Ivan (rozmawiając z Irene w języku luganda) potwierdził to co
przypuszczaliśmy.
Dalej poszło już bardzo szybko. Raport do dyrektora ośrodka
i prośba o jak najszybszą interwencję. Tego samego popołudnia wraz z
pracownikiem socjalnym UCC pojechaliśmy po dziecko.
Dzisiaj Irene ma się dobrze i uśmiecha się coraz częściej.
Na naszych zajęciach jest bardzo aktywna. Powoli i nieśmiało okazuje nam swoją
sympatię ( np. ręcznie zrobiona bransoletka z koralików dla Ewy).
UCC to tymczasowe rozwiązanie. Prawdziwym „happy end’em”
będzie posłanie dziewczynki po wakacjach (czyli od lutego), do szkoły z
internatem.
woow this is great and i would like to join yuh with that
OdpowiedzUsuńThanks a lot Tamah!
Usuń