czwartek, 12 grudnia 2013

Irene

Nie można było nie zauważyć tej dziewczynki. Duże oczy i smutne spojrzenie. Siedziała jako jedyna pośród kilkunastu chłopców, także bezdomnych jak ona. Odkąd chodzimy do dzieci ulicy, to był pierwszy raz kiedy zobaczyliśmy tam dziewczynkę.



Bardzo przejął nas jej los i sytuacja w której się znajdowała. Po powrocie do domu zastanawialiśmy się, czy możemy jej w jakiś sposób pomóc. Czy jest prawdziwym dzieckiem, które mieszka na ulicy? A  może jak często tu bywa, została podstawiona przez rodziców, po to, żeby zebrać?
W Uganda Children’s Center, ośrodku w którym pracujemy, opowiedzieliśmy o Irene i o tym że jest na ulicy sama pośród grupy bezdomnych chłopców. Choć UCC jest bardzo przepełnione, poprosiliśmy o zainteresowanie się tą sprawą. Pracownicy socjalni Ośrodka powiedzieli, że rzadko zdarza się spotkać dziewczynkę wśród grupy dzieci ulicy i zasugerowali żebyśmy ją odnaleźli i jeszcze raz z nią porozmawiali.
Tak też zrobiliśmy. Tym razem pojechał z nami Ivan, nasz podopieczny z projektu Ekirooto (byłe dziecko ulicy). Na szczęście udało nam się ją odnaleźć, a Ivan (rozmawiając z Irene w języku luganda) potwierdził to co przypuszczaliśmy.



Dalej poszło już bardzo szybko. Raport do dyrektora ośrodka i prośba o jak najszybszą interwencję. Tego samego popołudnia wraz z pracownikiem socjalnym UCC pojechaliśmy po dziecko.





Dzisiaj Irene ma się dobrze i uśmiecha się coraz częściej. Na naszych zajęciach jest bardzo aktywna. Powoli i nieśmiało okazuje nam swoją sympatię ( np. ręcznie zrobiona bransoletka z koralików dla Ewy).
UCC to tymczasowe rozwiązanie. Prawdziwym „happy end’em” będzie posłanie dziewczynki po wakacjach (czyli od lutego), do szkoły z internatem.










2 komentarze: