Nasze ulubione powiedzenie ostatnimi czasy to „ti-ai-ei”czyli
This Is Africa. Zrodziło się ono na potrzeby opisywania zdumiewających rzeczy
których tu doświadczamy w momencie kiedy brakuje nam słów ;-)
Oto kilka przykładów:
- Kiedy umówione spotkanie jest na 8:00 a rozpoczyna się o 12:00 - „ti-ai-ei”
- Zamawiasz herbatę do posiłku, dostajesz kawę sojową 15 minut po skończeniu jedzenia - „ti-ai-ei”
- Umawiasz się na spotkanie w sprawach zawodowych. Nikt się nie zjawia, bo padało - „ti-ai-ei”
- Przychodzisz do siedziby lokalnego biura, pytasz o menadżera. Jest z tyłu budynku. Idziesz więc do niego. On w tym czasie jest zajęty pilnowaniem czy wypożyczony kozioł pokrył jego kozę - „ti-ai-ei”
- Chcesz kupić cebulę. Jedna kosztuje 200 szylingów. A ile będzie za dwie? 500 szylingów! „ti-ai-ei”
Najnowszy „ti-ai-ei” to nasz nowy lokator. Ponieważ w naszym pokoju
zagościł szczur..i nijak go było wypędzić (nie pomagały trutki, barykodawanie
drzwi, tudzież zatykanie dziur) stwierdziliśmy, że jedyny ratunek to łowny kot.
Niestety kot w Afryce to nie taki częsty zwierzak. Wręcz przeciwnie. Lokalni
mówią nam, że kotów się boją. Przez tydzień sceny niczym w komedii „Sami
Swoi”szukaliśmy kota po wsi.
W końcu udało się. Dostaliśmy kota od właścicielki lokum.
Kot wabi się Ori i wygląda tak:
Ma 2 tygodnie, na razie jest mniejszy od szczura ale właścicielka
zapewnia, że już wkrótce będzie polował -„ti-ai-ei”
Kot całą noc miałczy, co 3h jest karmiony strzykawką. Wcześniej nie
spaliśmy przez szczura, a teraz przez kota J.
Mam nadzieję, że kot wróci z Wami do PL :-)
OdpowiedzUsuńUśmiałem się niebywale :) Paweł (przy okazji przekazuję pozdrowienia od Tomasza)
OdpowiedzUsuńKotek będzie wiernie czekał na nasz powrót w lipcu :)
OdpowiedzUsuńNam też czasem pozostaje już tylko się śmiac :) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń