poniedziałek, 29 września 2014

Warsztaty od kuchni

Nasz projekt już prawie na półmetku. I jak to w życiu bywa, nie obyło się bez niespodzianek i niezaplanowanych zmian. Większość działań projektowych zaskakuje nas wielkim powodzeniem i zainteresowaniem uczestników. Jednak jedno ze szkoleń, z różnych przyczyn musieliśmy zawiesić. Na szczęście nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło J.  W to miejsce zorganizowaliśmy warsztaty kulinarne dla uczennic z Centrum Szkoleniowego Kalaya - ośrodka przyuczającego do zawodu krawca. Pomimo, że w Ugandzie, w dorosłość wchodzi się dużo wcześniej i zakłada rodziny, te nastolatki poza przyrządzeniem ryżu czy fasoli, nie potrafią gotować.

Zaproponowaliśmy opiekunce kursu cykl spotkań, gdzie wraz z dziewczynami będziemy nie tylko gotować, ale także uczyć higieny w kuchni i przybliżać podstawy zbilansowanej diety oraz zdrowego odżywiania na bazie lokalnych produktów. Dziewczyny były zachwycone i na pierwsze spotkanie czekały w kuchni już godzinę przed czasem.
Postanowiliśmy zacząć od łatwego dania z makaronem i sosem pomidorowym. Okazało się, że to wcale nie takie proste, a na pewno nieoczywiste, że makaron wrzuca się na wrzątek. W Ugandzie, pełnej bujnej zieleni i żyznej ziemi, w kuchni stosuje się bardzo mało warzyw, pomimo ich powszechnej dostępności i niskiej ceny. Do sosu dla całej rodziny (przeciętnie to około 10 osób) używa się zwykle jednego pomidora i pół cebuli. Dziewczyny były zaskoczone na widok 70 pomidorów (warzywo to, jak i wszystkie inne, sprzedawane jest na sztuki J ) dla zaledwie 20 osób. Wspólnie udało nam się przygotować pyszne i proste danie. Makaron, jak również niektóre przyprawy nasze uczennice jadły pierwszy raz.

Na warsztatach mieliśmy także pasażera na gapę J. Ori, czyli nasz kot, nie tylko uwielbia przesiadywać w kuchni i wygrzewać się przy piecu, ale również zawsze pełno go tam, gdzie wesołe towarzystwo. Biedak przypłaca to zdrowiem, bo ciągle chodzi z przypalonymi wąsami, licząc na smaczny kąsek.

Pomimo, że na chwilę wkroczyły do nas zapachy kuchni włoskiej, to nie obyło się bez afrykańskiego akcentu. Wszyscy jedliśmy rękami in african style J

A następnym razem kisimy kapustę...
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz